Siedział, był oparty o łóżko. W rękach miał zeszyt, który
znalazł w różowej kosmetyczce. Nie wiedział czy znajdzie tam odpowiedzi na
swoje pytania. Bał się otworzyć. Ta dziwna niepewność prześladowała go od
poznania Ady. Nie rozumiał tego. Miał nadzieję, że kiedyś się dowie, czemu tak
reaguje.
Schował głowę w rękach. Rzucił zeszyt w kąt. Czuł dziwną
złość, z którą nie mógł sobie poradzić. Ta dziewczyna ma z nim spełnić cały
miesiąc! Nie może jej się nic stać. On ma zmienić swoje życie, zmienić siebie.
Nie może być już zakochanym w sobie gburem. Rozmyślania przerwał mu dzwoniący
telefon. Powoli wstał, ślamazarnym krokiem wziął go i odebrał.
-Stary, gdzie się tak szybko zmyliście?-usłyszał głos
Mirka.
-Zabrali ją do szpitala.
-Kogo? Co ty mówisz, nie żartuj tak.
-Nie żartuje! Adę zabrali! Nie wiem co się
dzieje.-krzyczał.
-Zbieraj dupę i jedziemy do niej.-zarządził.
Martin rozłączył się i poszedł ubierać buty. Zacisnął
pięści i popatrzył się w lustro.
-Teraz muszę być przy niej i jej pomóc. Teraz jest moja
kolej w jej życiu.-powiedział sobie prosto w twarz. Założył kurtkę i wyszedł
trzaskając drzwiami.
Razem z Mirkiem wpadł do szpitala. W poczekalni siedziała
Pani Edyta.
-Witam. I jak z Adą?-szybko przeszedł do konkretów.
-Wejdź do niej.-wskazała na sale naprzeciw.-Na pewno chce
ci coś wytłumaczyć.
Otworzył drzwi i wszedł do środka. Ona leżała na łóżku i
patrzyła się w sufit. Usiadł na krześle obok niej i wpatrywał się w wodę
stojącą na szafce.
-Przepraszam.-szepnęła a po jej policzku spłynęła łza.-
Nie chciałam żeby to tak wyglądało.-usiadła na łóżku i popatrzyła się na Martina.
Nie wiedział co zrobić. Usiadł na łóżku i przytulił ją,
nie chciał o nic pytać. Teraz najbardziej liczyła się ta drobna dziewczyna.
-Zacznijmy od nowa. Przeżyjmy ten miesiąc tak, jakby tego
szpitala nie było.-szepnęła.
Nie chciałem o nic
pytać. To było trudne. Moje domysły przerażały mnie, ale starałem się to
ignorować. Ada to bardzo fajna dziewczyna. Nigdy w życiu nie spotkałem takiej
osoby. Jest bardzo uśmiechnięta i widać, że pomoże ci w trudnych chwilach.
Doceniam w niej to, bo nie każdy ma taką siłę.
Ada była już w domu na następny dzień. Spakowane walizki
czekały na nas w przedpokoju, a my siedzieliśmy i jedliśmy pizzę, którą
przywiózł nam dostawca.
-Ale ten koleś był ładny.-powiedziała patrząc na ciągnący
się ser.-Taki umięśniony, a jakie miał super tatuaże.
-Mówisz, że mam gorsze ciało?-oburzyłem się i zdjąłem
koszulkę.-Takich mięśni to ty nawet w pornolu nie znajdziesz!
Ada zaczęła się śmiać przez co pizza spadła na podłogę.
Akurat ktoś wpadł do mieszkania. Okazało się, że to tylko zadyszany Mirek.
-Jak dobrze, że ..-przerwał. Popatrzył się w moją stronę
i zrobił wielkie oczy.-O jaki ja głupi! Przeszkodziłem? Przepraszam nie
chciałem.-krzyknął i wybiegł z domu.
-Czy on pomyślał?-zaczęła Ada.-Że my coś, teraz, mięliśmy
zrobić?-zaczęliśmy się śmiać a ja ubrałem bluzkę.
-Sieroto wejdź do tego domu i weź walizki, zaraz
zejdziemy i nas odwieziesz na lotnisko.-krzyknąłem. Łzy ze śmiechu nie
opuszczały naszych policzków. Ada zebrała pizzę z podłogi i poszła się
przebrać.
-Serio już po?-szepnął i wychylił się zza drzwi.
-Normalny jesteś?- wkurzyłem się i rzuciłem w niego chusteczkami,
które leżały na stole. Mirek złapał je i usiadł na krześle.
-Jak ona się czuje?-szepnął.
-Mówi, że okej, ale i tak jej nie wierzę. Staram się o
tym nie myśleć. Mówiłeś Kamilowi o naszym planie?
-Mówiłem, zgodził się.
Po godzinie byli już na lotnisku.
-Uważaj na siebie, jest tam strasznie dużo zwierzaków, których
nie chciałabyś spotkać. Jak zobaczysz jakiegoś, od razu wołaj Martina, on ci
pomoże. A w samolocie nie siedź koło okna.-pouczał Mirek.
-Damy sobie radę, nie panikuj.-uspokajałem Mirka.
Gdy wsiadaliśmy do samolotu, otrzymałem wiadomość.
„Spotkamy się za niedługo. Pilnuj jej pięknej buźki.
Całuje Liza.”
Od razu wiedziałem, że ona tak łatwo nie odpuści..
Piosenka <3 - mnie chwyciła za serce, dlatego chciałam podzielić się nią z wami.(posłuchajcie do końca)