środa, 10 kwietnia 2013

Pierwszy rozdział.


No i jest wreszcie pierwszy rozdział. Nie wiem co mam o nim myśleć ale następny będzie lepszy!<mam nadzieję> 
Miłego czytania i komentowania.        :) 


-No wygrałaś! Mówiłem że się uda.-podbiegła do taty i przytuliła go. On w nią wierzył. Nigdy nie zwątpił.
-Rozmawiałeś z nim?-Stała i ściskała go z całych sił.
-Powiedział, że przyjedzie po Ciebie jutro wieczorem. A to co będziecie robić, zależy tylko od was. –patrzył na nią z radością w oczach.-Masz do nas dzwonić! Codziennie! I opowiadać co robicie.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem szczęśliwa!- Puściła go i popatrzyła mu w oczy.
Czuł, że to będzie jej najlepszy miesiąc. Dni spędzone z jej idolem. Pamięta jak parę miesięcy temu mówiła mu o tym konkursie. Widział jak teraz jego córka jest szczerze szczęśliwa od niepamiętnych czasów. On też był szczęśliwy. Bo jak nie może cieszyć, radość swojego dziecka?
-Foczki moje kochane kolacja na stole.-Usłyszeli głos mamy Ady. Ona nie była zadowolona z pomysłu, wzięcia udziału w tym konkursie przez swoją córkę. Bała się, że Ada nie wygra i będzie zawiedziona. A nie chciała kolejnej przykrości w tym roku. Usiedli przy stole i zaczęli jeść.
-Nie dam rady! Muszę iść do Piotrka!-rzuciła widelcem, i już chciała pobiec do holu ubrać buty. Ale gdy usłyszała krzyk mamy wróciła i posłusznie zjadła. Po 20 minutach jechała na deskorolce do niego.
-Halo? Piotrek, jesteś w domu?-zadzwoniła , by sprawdzić czy zastanie go w mieszkaniu.
-Siostra? Nie powinnaś spać o tej porze? W twoim wieku dzieci już leżą w łóżkach.
-Piotrek!-krzyknęła.-Jest dopiero 19.30, więc co ty ode mnie chcesz? I czemu zawsze musisz wypominać mi, że jesteś starszy?
-Dobra, przestań nawijać i biegnij do mnie.-przerwał, bo widział, że trochę wkurzył dziewczynę. Ale tego nie da się ukryć, lubiał do niej mówić jak do małej siostrzyczki.

 Nie dojechała nawet furtki a on czekał ucieszony przy drzwiach.
-Nie zjadło cię tam coś po drodze?-zapytał z uśmieszkiem na twarzy.
-Wiedziałam, że będziesz zawiedziony.-wytknęła mu język wchodząc do domu.
- W zimie na desce? Człowieku, przeziębisz się.-straszył ją zamykając drzwi.
-Weź nie gadaj tylko słuchaj!-złapała go za rękę i poszła do jego pokoju. Zamknęła drzwi i kazała mu usiąść na łóżku. A sama chodziła szczęśliwa po pokoju.
-Wygrałam!-krzyknęła i zrobiła ucieszoną minę.
-Co wygrałaś?-zapytał lekko zdziwiony.
-Wzięłam udział w konkursie. Najpierw musiałam odpowiedzieć na 3 pytania. Odpowiedziałam dobrze, później oni robili losowanie i wybrane osoby miały napisać odpowiedź na pytanie „Czym dla kibiców jest czarny sport?”. Napisałam i jakoś tak wyszło, że cały miesiąc z żużlowcem jest tylko mój.
-Nie podoba mi się to.-stwierdził gdy skończyła mówić.-Jaki chłop godzi się wziąć, pod własną opiekę małolata? I to jeszcze na cały miesiąc?
-Jakiego małolata! Potrafię o siebie zadbać, coś ty się dzisiaj tak przyczepił do tego wieku.-pokręciła głową i usiadła na biurku.
-Dziwne to, czemu ty i czemu w zimie.-oparł się o ścianę i dał nogi po turecku.
-Naprawdę jest coś w tym podejrzanego?-zeszła z biurka i usiadła na łóżku koło niego.
-Dla mnie tak. Ale nie gdybajmy już.- położyła głowę na jego ramieniu, a on zaczął głaskać ją po plecach.-Masz się nie przemęczać Ada.
-Masz się nie przemęczać, masz się nie przemęczać-przedrzeźniała.- Jutro wyjeżdżam.
-Jutro? Tak szybko.-Był szczęśliwy a zarazem smutny. Ale co to jest miesiąc w porównaniu do roku? To tylko jego odłamek.
-Mogę zostać na noc?-spytała po chwili.
-Pewnie, a rodzice się zgodzili?
-Wiedzą, że jestem tu. I nie będą się martwić.-uspokajała go.-A teraz idziemy do kuchni i robimy tobie kolację bo coś czuję, że w twoim brzuchu odgrywają się bardzo głośne zawody żużlowe.-wstali i ruszyli zrobić jakieś kanapki. Wrócili z wielkim zapasem jedzenia na filmowy wieczór.


Obudziło ją szczekanie psa. Otworzyła najpierw jedno, potem drugie oko. Leżała i patrzyła się w stronę dużego plakatu. Podziwiała jego rysunki na ścianach. Można powiedzieć, że było jej dobrze. Cieplutka kołderka, wygodny materac, ładne widoki. Czego chcieć więcej?
-Cholera!-wychrypiała zaspanym głosem. Zerwała się z łóżka i chciała podbiec do biurka żeby zobaczyć godzinę. Ale nie zobaczyła tylko wylądowała na podłodze obok szafki nocnej. Syknęła z bólu i zobaczyła, że potknęła się o Piotrka.
-Czemu śpisz na ziemi a nie na łóżku?-zapytała nieco zdziwiona.
-Zasnęłaś w połowie filmu i to jeszcze w poprzek łóżka! Nie miałem gdzie palca wcisnąć, więc się nie dziw, że wylądowałem na ziemi.-mówił z wyrzutem.
-Mogłeś mnie obudzić! Przesunęłabym się.-broniła się Ada.
-Myślisz, że nie próbowałem?-wstał i poszedł do łazienki. Ona przebrała się z piżamy (długa koszulka Piotrka) w swoje wczorajsze ciuchy, sprawdziła godzinę. Miała jeszcze dużo czasu by się spakować. Gdy Lisu wrócił zebrali się i poszli do domu Ady.
-Dzień dobry!-krzyknął gdy tylko Ada otworzyła drzwi.
-Dzień dobry Piotrek.-w przedpokoju zjawiła się mama Ady.-Już jak wyszłaś, wiedzieliśmy z tatą, że wrócisz dopiero rano.
-A to gdzie jest pan Krzysiek?-zapytał kulturalnie Piotrek.
-Pojechał do sklepu, zaraz wróci. A wy już na śniadanie.-zarządziła Edyta-mama Ady.
-A co zrobiłaś?-dziewczyna wbiegła do kuchni i potknęła się.-Wywaliłam się na własnych nogach!-śmiała się. Piotrek podszedł i pomógł jej wstać. Okazało się, że poharatała sobie łokieć.
-Dziewczyno, czy ty możesz czasami uważać? Zabijesz się za niedługo.-mówił chłopak prowadząc ją do łazienki. Ada krzyknęła gdy Piotrek polał jej ranę zimną wodą.-Mogłaś uważać.
-A ja wiedziałam, że się potknę? Boli, trochę serca do tego włóż.-jęczała.
-Gdzie jest coś, czym bym to zakleił?-rozglądał się po łazience.
-Powinien być szafce, na drugiej półce opakowanie z plastrem w środku.-kierowała go dziewczyna.
-Ile tu masz pudełek.-szukał.-nie mogę znaleźć. Pomóż mi.
Ada podeszła, spojrzała na półkę i zauważyła, że plaster leży na widoku. Posłała mu tylko znaczące spojrzenie, ale nie odezwała się, nie chciała tego komentować. Zakleił jej ranę i poszli do kuchni zjeść śniadanie. Później pakowali do walizki ciuchy Ady. Właśnie siedział na łóżku składał jej czarne spodnie gdy poczuł nadchodzącą złość. Nie mógł sobie z nią poradzić. Zagryzł zęby, ścisną pięść ale i to nie pomogło. Szybko wstał i rzucił w ścianę rzeczą, którą miał w ręce. Ada zauważyła to i szybko zareagowała. Podbiegła i przytuliła go. Wiedziała, że jest zły. Ona nigdy nie zostawiała go na tak długo. Codziennie spotykali się i robili coś razem. Nawet największe „pierdoły” musieli skonsultować ze sobą. Do jego oczu napłynęły łzy. Spojrzała na niego ze smutkiem w oczach. Ludzie myślą, że jak chłopak płacze to jest jakiś dziwny. Przecież „chłopaki nie płaczą”. Dla niej to była tylko piosenka. A właśnie za to, że pokazuje swoje uczucia kochała go najbardziej.
-Będę dzwonić codziennie. Dalej będziesz mógł dzwonić do mnie rano z pytaniem „Jakie skarpetki założyć.”-mówiła nadzwyczajnie spokojnym głosem. Chciała go choć troszkę rozluźnić.
-Ale to jednak całe 30 dni. Co ja będę bez ciebie robił?
-Może weźmiesz się za naukę?-puściła go.
-Czegoś lepszego nie mogłaś wymyślić?
-Tylko to przyszło mi do głowy.-wytknęła mu język.
Spakowali walizkę i zeszli na dół.  
Sekundy, minuty, godziny mijały tak szybko, dla Piotrka aż za.


Podjechał pod dom, w którym mieszkała osoba, która miała z nim spędzić miesiąc. Nie wiedział, dlaczego się zgodził na to, aby musiał się dzielić dniem z innym, nieznajomym człowiekiem. Wyjął kluczyki z stacyjki. Chciał wyjść, podejść do drzwi, zadzwonić dzwonkiem ale nie mógł. Strach paraliżował mu ciało. Jego organizm czuł się wykończony. Chciał odpalić samochód i wrócić do domu. Co się z nim działo?

Leżeli na łóżku w jej pokoju. Ona umiejscowiła głowę na jego torsie. Nie rozmawiali. Czekali tylko na dzwonek do drzwi. Ada nie mogła zapanować nad emocjami. Nagle usłyszeli to na co czekali. Zerwali się z łóżka i pobiegli na dół. Piotrek otworzył drzwi, żeby Martin mógł wejść do środka.
-Dzień dobry. Piotrek jestem.-podał mu rękę.
-Cześć, Martin.-uścisnął mu dłoń.- To gdzie masz bagaże?
-Ale ja nie wygrałem, tylko inna osoba która właśnie żegna się z rodzicami.-próbował się uśmiechnąć, ale nie mógł.  Koleś który przed nim stał, miał wziąć jego Adę. 


Nagle pojawiła się drobniutka dziewczyna, miała związane włosy w wysoki kucyk. Długie spodnie i bokserka zakrywało jej ciało. Koło siebie miała dwie walizki. Jedną większą, drugą mniejszą.
-Cześć, jestem Ada.-cicho powiedziała i uśmiechała się do mnie. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, byłem zaszokowany. Myślałem, że to będzie jakiś chłopak, mężczyzna. Nie spodziewałem się dziewczyny.
-Cześć, chyba mnie już znasz.-uśmiechnąłem się.
Po zapakowaniu walizek, zapewnianiu rodziców, że Ada będzie pod dobrą opieką i po długich pożegnaniach wreszcie wyruszyliśmy.
Kierunek-Słowacja.