piątek, 26 lipca 2013

Rozdział drugi.



Leżał w łóżku przez jakiś czas i myślał o tym co się działo wczoraj w samochodzie. Coś w nim się czegoś obawiało. Tylko czego? Ada wygląda na fajną dziewczynę. A co może mu zrobić dziewczyna, która dopiero kończy gimnazjum? Huk dochodzący z pokoju rozwiał jego myśli. Wstał i pobiegł sprawdzić co się dzieje w pokoju Ady. Zastał ją leżącą na podłodze koło łóżka. Szybko otworzył okno i podniósł jej nogi do góry. Po chwili dziewczyna zaczęła kontaktować. Wziął ją na ręce, zaniósł do kuchni i posadził na krześle. Dał szklankę pełną wody i usiadł naprzeciw jej.
-Już okej?-spytał gdy dziewczyna uśmiechnęła się do niego. Ta tylko kiwnęła głową.
-Możesz mi przynieść z walizki taką dużą, różową kosmetyczkę?
Vacul zerwał się z krzesła i pobiegł do pokoju. Za chwilę znów był przy niej z rzeczą w ręce. Otworzył lodówkę i wyjął potrzebne produkty.
-Z żółtym serem czy szynką?-spytał gdy już rozłożył chleb.
-Ser.-odpowiedziała i zaczęła czegoś szukać w kosmetyczce. Martin zrobił im górę kanapek którą umiejscowił na środku stołu. Szybko uporali się z nią. Ada zaczęła grzebać w kosmetyczce i wyciągała jakieś pudełka, w których były jakieś tabletki.
-Co to?-spytał Martin, który dalej był wystraszony dzisiejszym zajściem.
- To zwykłe tabletki na wzmocnienie. Lekarz kiedyś przepisał.-uśmiechnęła się.
Martinowi nie wyglądało to na zwykłe lekarstwa.
Po śniadaniu, w strojach sportowych pojechali na trening Martina. Kiedy dojechali na halę, Vaculik kazał wejść i poczekać na niego w środku. Sam wziął telefon i wybrał numer Lizy.
***
Stała przed drzwiami i nie mogła ich otworzyć. Szarpała za klamkę ale drzwi się nie otwierały. Popatrzyła w stronę samochodu, Martin rozmawiał z kimś przez telefon, widać było, że jest wkurzony. Szarpnęła mocniej za klamkę a ona została w jej ręce.
-Wszystko w porządku?-spytał ktoś, kto stał za nią. Szybko odwróciła, się do niego twarzą, a klamkę schowała, za plecy.
-Oczywiście, że w porządku, tylko czytam afisz z programem dnia.-uśmiechnęła się sztucznie.
-Jak wszystko w porządku, to czemu nie wchodzisz do środka?-uśmiechał się coraz szerzej. Wyglądał  na 17 lat. Miał niebieskie oczy i zniewalający uśmiech.
-Tak się zdarzyło, że, no nie wiem jak to wytłumaczyć.-miotała się, a on coraz bardziej się śmiał.
-Daj tą klamkę, ona się tak czasami psuje.
Gdy naprawiał drzwi, Ada oparła się o budynek i przyglądała się jego umięśnieniu.



**
Nie idzie mi szybkie i efektywne pisanie. To może się nazywać mini rozdział, ale mam nadzieję, że się spodoba.
No to do następnego Kochani! :)